Lokata

Elżbieta Deniszczyk

Menu

Blog - Historia pewnej depresji

Witaj :)

Właśnie słyszę ryki kibiców, druga minuta - gol!!!!! Och, ale mnie poniosło, te emocje ... A miałam dziś opowiedzieć o wyprowadzeniu z łóżka Pani Anetki z okolicy Gdańska, lat 48, chorej na depresję. Pani Anetka choruje od lat. Wzięła tony leków przeciwdepresyjnych, zaliczyła pół roku szpitala psychiatrycznego, ale ciągle nie chce się żyć, nie wstaje z łóżka, niczym się nie zajmuje, nawet ukochany pies nie jest w stanie jej zainteresować. Trudna sytuacja rodzinna, mąż zdradza, córka (lekarz) też choruje na depresję. Gdy była właśnie w takim stanie, już po szpitalu i bez nadziei na jakąkolwiek zmianę, dostaje od znajomej mój telefon. Odważa się zadzwonić. Rozmawiamy przez 1,5 godziny. Po rozmowie wykonuję zabieg Reiki na odległość i zostawiam tak Panią Anetkę, chyba dalej bez nadziei. Na drugi dzień rozmowa - zabieg, bez zmian. Anetka przyznaje się, że nie przygotowuje sobie żadnych posiłków, leży, pali papierosy, rolety zaciągnięte, nie śmie paść ani promyk słońca, mowy nie ma. To jest niemożliwe. Mąż coś przynosi późnym wieczorem, zresztą, ... i tak nie chce jej się jeść. Na trzeci dzień pytam nieśmiało, co z tą roletą, opowiadam, że tam świeci słońce, jest fajnie, można wyjść, spacerować, ale mowy nie ma. Pytam, co jadła na śniadanie, nie jadła, jakaś kawa, papierosy. Proszę - wstań, idż do kuchni, ugotuj jajka na miękko, weź chleb, zrób ciepłe picie. Mówi, że nie zrobi, bo nie ma pojęcia jak, zapomniała, jak się gotuje jajka. Ogarnia mnie coraz to większe przerażenie, ale nie poddaję się. Słuchaj, więc to tak i tak się robi - opowiadam. Aha, no tak, prawda, cieszy się, właściwie to chyba coś pamiętam. Z telefonem w ręku idzie do kuchni, razem, pod moje dyktando, przygotowujemy śniadanie. Zjada ze smakiem, zaczyna być rozmowniejsza. Wykonuję zabieg na odległość. Zostawiam do następnego ranka. Na czwarty dzień Pani Anetka informuje mnie, że odsłoniła zasłony, właściwie to słońce nawet zaczyna jej się podobać, przygotowała śniadanie, zjadła. Uff, jestem szczęśliwa. Wykonuję zabieg Reiki na odległość.  Rozmawiamy tak zwyczajnie, o niczym szczególnym, troszkę może o Jej życiu przez następną godzinę. Z entuzjazmem opowiadam, jak cudownie jest w parku (lipiec), jakie fajne rzeczy do kupienia w sklepie. Nie reaguje, płoszy się. Mowy nie ma, nie wyjdzie, absolutnie, od roku nie wychodzi w ogóle z domu. Próbuję z innej beczki - a gdyby tak ładnie się ubrać i pomalować twarz - nie, skąd, mowy nie ma, ona się nie maluje od lat, nawet juz nie pamięta, jak? Kończymy na tym rozmowę, robię zabieg na odległość. Następny dzień - dzwonię. Jestem w ogrodzie, woła, zrobiłam fajne śniadanie, ale ciepło, wyszłam z psem. Wie Pani? Tak wczoraj spróbowałam tego malowania, nawet fajnie mi wyszło, mąż zauważył, że dobrze wyglądam, śmieje się. Godzinę już siedzę w ogrodzie, jest super, ale dalej to na pewno nie wyjdę, ogród mi wystarczy, i tak się dziwię, jak to wszystko się stało, te zmiany w moim życiu? Jak to możliwe? Rozmawiamy, wykonuję Reiki. Na drugi tydzień dzwoni od fryzjera - wie Pani, musiałam już coś zrobić z tymi włosami, jestem u fryzjera. Ojej!!! No i co? A nic, w porządku, umawiamy się na następny zabieg. Za dwa dni Pani Anetka wybrała się pół godziny na nogach do Biedronki. Zabiegów było 10, rozmów trochę więcej. Dało się? Dało. Niemożliwe staje się możliwe zawsze, gdy masz głębokie przekonanie, że człowiek może wszystko, czasem tylko trzeba podać rękę i być cierpliwym. A cudowne zabiegi podnoszące energię życiową są po prostu niezastąpione zawsze, gdy nadzieja umiera, gdy samą chemią nie daje się rady ...