Blog - Kropla wody
Witaj :)
I nadszedł ulewny deszcz. Zaciągnęłam żaluzje, wtedy odgłosy burzy wydają się łagodniejsze. W domu pustki, wszyscy wyjechali, wrócą za tydzień, będziemy świętować. Pogrążam się w samotności, dziś dzień na przemyślenia, zbieranie się w sobie, ogarnięcie przestrzeni. Pławię się w słońcu, za godzinę roztapiam w deszczu, potem znowu smażenie się na słońcu, mały spacer, deszcz, długi spacer, deszcz. W końcu już tak pada, że mam wrażenie, że świat jest wielkim strumieniem, 100% pary w parze w powietrzu, oddychać nie bardzo jest czym, więc zanurzam się w wyobraźni i już jestem, jesteś kroplą deszczu. Spływasz, ześlizgujesz się po szybie, spadasz z impetem z parapetu, rozbryzgujesz się na trawie, cała Twoja energia rozprysnęła się w drobny pył! Tracisz moc, tracisz prędkość, mniej Ciebie i mniej mnie, wylało się, na razie się wylało, wydziało się wodniście i orzeźwiająco. Delikatne dzwonienie kropel na szybach miesza się z ciszą nocy. Pragnienie zgłębienia tajemnicy zawsze nierozerwalnie związane z ciemnością i samotnością wypełnia pokój. Sarny w pobliskich krzakach czarnego bzu śpią, przeczekują noc, by rano zerwać się do biegu, może zdobędą się jutro na odwagę by przebiec przez drogę? Pająki po kątach zamarły w oczekiwaniu na prawdziwie letni upał, i one pragną gorąca. Ćmy, w swym odwiecznym obijaniu się na oślep nie widzą celu swego lotu. Pod oknami słyszę zalotne miauczenia, przerażające, przeciągłe skowyty kocie, niezrozumiałe agresywne wrzaski. Na wsi żywieckiej noc zapada, zaczynają się dźwięki ciemności nieznanej, przyroda słucha deszczu, szemrzą, szemrzą chwilowe potoki, w rynnach woda śpiewa i szeleści, zawodzi. Nic bardziej nie uśpi, nie ukołysze, niż ten deszcz lipcowy. Śpij ...