Lokata

Elżbieta Deniszczyk

Menu

Blog - I wezwał nas dębowy las

Witaj :)

No i co słychać? Ano to, że do naszej wsi zawitały Kuchenne Rewolucje, dasz wiarę? Wszyscy koszą, bo ponoć Pani Magda po wsi pójdzie ... Pójdzie, nie pójdzie, kosić trzeba. Rano rosa do południa, 18 z haczkiem i słońce zachodzi, jakiś taki krótki ten dzień się robi. Ale jak po wsi wieść o nagrywaniu programu gruchnęła, to jakoś tak smacznie i pysznie od razu zrobiło się (na zdjęciu śniadanko skomponowane na fali tej wieści, hihi), co to znaczy dobre psychiczne nastawienie do zajmowania się jedzeniem w ogóle ;).

No ale dość o tym, jak to wsią medialną staliśmy się. Chcąc zadbać jeszcze jesienną porą o kondycję wyruszyliśmy przez nagrzane jak w piekarniku pola do chłodnego lasu. Kijki jakoś przeszkadzają, polna droga usiana kamieniami, drobnymi, polnymi jeżynami, jaszczurki zwijki spod nóg uciekają, pasikoniki wielkie grają na swych skrzypeczkach, wszystko szumi, szumi już i las, wchodzimy, ulga od słońca, droga wiedzie wzdłuż kamieniołomów, wszędzie ostrzegawcze tablice - nie wchodzić, grozi wypadkiem! Uznajemy, że w niedzielę nic nam nie grozi. Idziemy jeszcze jakieś pół godziny, aż dochodzimy do domu w lesie zapodzianego (powyżej tzw. drugiej polany). Tu trawa bardzo wysoka, wąwóz, którym przemieszczamy się wyschnięty, jakby nigdy wody nie widział, powierzchnia gdzieniegdzie utwardzona bardzo starymi drewnianymi belami, by woda drogi nie zabierała. Ale oto i cel naszej podróży, dębowy las, zbliża się. Wpadam jak zwykle na taki widok w zachwyt, Boże mój, jak tu pięknie. Dęby, graby i gdzieniegdzie sosny pojedyncze, smreki, ale dębów najwięcej. Rozglądamy się dookoła, gdzie by tu przysiąść. O, jest zwalone drzewo, przysiadamy. Przed oczyma mam wielki grab, kora jego z charakterystycznym skrętem, cóż kryją korzenie wystające lekko ponad powierzchnię ściółki? Otóż w zagłębieniach korzeni maciupeńkie paprotki się posiały. Paprotki malutkie, na paprotkach pajęczynka, na pajęczynce - nasiona brzozy! A wszystko drży, trzęsie się jak osika przy najlżejszym poszumie wiatru ... Zapatrzyłam się, jakże to cudne! Zapadam w krótką medytację, słucham szumu drzew, mogłabym tak trwać długo ... Zadaję pytanie: cóż chcesz mi dziś przekazać lesie? Spływa energia, czuję ją w każdym centymetrze ciała. "Jesteśmy jednią", słyszę po chwili, i to wystarcza mi, by jeszcze raz doznać, zrozumieć kosmiczne wibracje tu, w tym lesie dębowym, między gałęziami połamanego przez wichurę drzewa a ogromnymi leśnymi mrowiskami, gdzie w promieniu wielu metrów mrówki kręcą się niespokojnie we wszystkich kierunkach, szukając, co by tu jeszcze przywlec do domu na zimę? Drogi Internauto, jeśli czytasz ten tekst, to może poczujesz moje żywiczne pozdrowienie tylko dla Ciebie?