Blog - Czarodziejeskie wrota
Witaj :)
Dziś brzozowe gałęzie przepuściły niewiele słońca, nanizuję słowa na gałązki, jak korale, słowa płyną przeze mnie, daję im wolność absolutną i nanizuję. Tworzą się biżuterie ogrodowe: liście, kwiaty i słowa, dźwięki, kwiaty, liście gałęzie, słowa, słowa, słowa ... Jak dobrze nie spieszyć się, odczuwam radość z samotności, wolności ducha mojego, otaczających mnie dźwięków, wsłuchuję się. Obserwuję uchem ruch spadającej z szelestem szyszki, oczy pstrykają zdjęcia najpiękniejsze na świecie, węch wyczuwa zapach melisy i mięty. Gdybym wstała i zrobiła te zdjęcia, gdybym wstała ..., ale nie, po co? Przecież to moje widzenie w tej sekundzie, teraz, tu. To moje, tylko moje. I to, co wypłynęło z ciszy - moje. Dwie wierzby utworzyły wrota do dalszej części ogrodu, zrosły się fryzurami, różowawymi piórami, otwierają wrota do wyobraźni, nieograniczonej wyobraźni. Wchodzę przez te wrota, a tu dwie ogromne sarny z malutką sarenką przez pole migiem przebiegły, i znowu nie zdążyłam ze zdjęciem. Dziś dzień wolności absolutnej, głównie milczymy, wdychamy pranę, dłonie otwarte ku słońcu, oczy zamknięte, a widzą dziś (czują) tak wiele. Pliszki napawają mnie czułością, ich cieniuteńkie ogonki szarzeją i bieleją w trawie. Nie potrafię opisać bogactwa kwitnącej jeżyny, dzikiej róży, głogu, to wszystko dziś bajecznie oczarowało moje zmysły. Zbieram mnóstwo szyszek i przerzucam na skarpę, by pieknie było, bzyczenie pszczół ze wszystkich stron, zaczyna kwitnąć też czarny bez. I zatrzymują się myśli, zatrzymuję się w tym miejscu, wyrzucam zegary, zatrzymuję czas, jestem.