Blog - Diamentowy flet w środku nocy
Witaj :)
Przedziwna noc zdarza się czasami przed Świętem Zmarłych. Przedziwne sny, przedziwne przeczucia, przedziwne skojarzenia, przebudzenia o 3 nad ranem, niemożność spokojnego snu ... granice między wymiarami zacierają się stopniowo, by osiągnąć maksimum przezroczystości w ten szczególny dzień. Ten czas to nie tylko przecież z góry narzucona data święta, ale tradycja setek a może i tysięcy lat poparta doświadczaniem, obserwacją rzeczywiśtości. Przekazywanymi z pokolenia na pokolenie opowieściami, ubogacanymi z każdym rokiem rytuałami, rośnie tradycja wielopokoleniowa. Zmarli chętniej jakoś odwiedzają nas w snach, wraca przeszłość, wspominamy, by znowu wrócić do tu i teraz, spełniwszy ten czas w tradycji. Chyba tegoroczne skracające się błyskawicznie dni już manifestują się takimi właśnie objawieniami niewidzialnego ... Budzę się o 3.15. Wzrok pada na niebieski pluszowy ulubiony fotel, skąpany teraz w poświacie fioletowego światła, padającego z urządzenia włożonego do kontaktu. Noc nowiu w Wadze, bardzo ciemna, cicha noc. O, przepraszam ciemna i pełna niespokojnych szczekań psów. Dziki łazą, na pewno dziki łażą. Upiorne światło jakoś mnie nie uspokaja, a wręcz przeciwnie, niepokoi, jak nigdy. I w tej ciemności słyszę, od uchylonego na sad i pola okna, dżwięki fletu lub fujarki. To bardzo prosta melodyjka, kilka nutek, powtarza się co kilkadziesiąt sekund, i jeszcze raz, i jeszcze raz. Dźwięki są jakieś "nieziemskie", dzwonią brylantowo. Trwa to kilka minut. Włos jeży mi się na głowie, w wyobraźni widzę fauna z fujarką skaczącego po pustym polu i przygrywającego sobie w tę ciemną noc. Nie jest mi do śmiechu. W środku nocy takie dźwięki! Zaciskam mocniej powieki, by już lepiej nic nie widzieć. Odgłosy przejeżdżającego w oddali pociągu przywracają mnie do rzeczywistości. Jest 3.25. Zwolna się uspokajam, upiorne światło już mnie tak nie przeraża, zasypiam ...