Blog - Zauroczenia absolutne
Witaj :)
Słucham pluskania fontanny. Przesilenie za nami, pełnia za nami, ale czarowne noce trwają, jeszcze długo będziemy się nimi zauraczać, obserwować, wchłaniać kosmiczne energie. Dziś o zakochaniach moich, ale nie takich, o których myślicie, te zachowam w tajemnicy. O zakochaniach prawdziwych, choć nie dotyczących konkretnych osób, a książek! A więc jednym tchem: nr 1. Bułhakow: Mistrz i Małgorzata (odkryłam w czasie matury mniej więcej i ta miłość trwa do dziś, no muszę czasami poczytać, muszę); 2. Sienkiewicz: cały ( nie wracam, ale to była wielka przygoda, zapoznałam się z Trylogią mając 7 lat, kiedy to Tata czytał nam na głos, chcąc chyba przekazać swoją miłość do henrykowego pisarstwa; Aleksy Tołstoj: Piotr Pierwszy (licealne zauroczenie, wielokrotne powroty); Gordon: Medicus i reszta trylogii ( no nie potrafię opisać stanu tego zauroczenia, jadłam go łyżkami, wielokrotne powroty); Stone: Pasje utajone (urok dyskretny, ale obezwładniający - a jednak psychoanaliza!); Dostojewski w wielu odsłonach - jakże współcześni Jego, wielkiego mistrza, bohaterowie; Littel: Łaskawe (umarłam po prostu na tydzień, by przebudzić się ze zdziwieniem, że to nie Berlin 1945 roku ..., no fatalne zauroczenie); Marquez: całość, ale Sto lat samotności dla mnie - zakochanie absolutne i na całe życie; Llosa: całość twórczości, wsiąkłam na trudno nieraz, ale ... bardzo lubię. Nie będę dłużej Cię zamęczać. Zobacz, ile razy zakochalam się bez wzajemności? Ale to poczucie szczęścia ... nieopisane, odkrywanie magii tworzenia, malowania słowem, kontemplacja mistrzostwa, jubilerstwa wręcz. Wchodzenie tak głębokie w atmosferę i czar roztaczany przez mistrzów - to moje, tylko moje i jest to we mnie, towarzyszy mi przez całe życie, ten świat wyobraźni, którego uczyłam się od największych. Niech żyje wolność i swoboda! Życzę Ci byś zawsze znalazł czas i taki stan ducha w sobie, by obrazy słowem malowane miały szansę przebić się przez miliony zdjęć, takich oczywistych i pozostawiających niewiele dla Twojej niepowtarzalnej i jedynej wyobraźni. A jeśli do tego dorzucisz szczyptę bluesa ... mniam, palce lizać :)